Pieczeń rzymska
(Nie wiadomo skąd się wzięła nazwa "rzymska", bo to danie kuchni polskiej i niemieckiej. Dużą zaletą tego dania jest to, że można je spożywać na ciepło i na zimno. Do środka pieczeni można włożyć jajka ugotowane na twardo. Wykonanie - prościzna!)
Kupuję dobre
mięso na mielone (panie na bazarku będą wiedziały jakie).
Mięso nie może być bez tłuszczu, bo pieczeń wyjdzie sucha! Zazwyczaj kupuję ładny kawałek łopatki i proszę o zmielenie. Ewentualne, jeśli dostępne jest tylko gotowe mięso mielone, powinno być różowe, z białymi grudkami tłuszczu. Niektórzy wolą mielone wieprzowo- wołowe, ależ proszę bardzo!
Mięso wkładam do miski, doprawiam dobrą szczyptą
soli
dodaje dużo
pieprzu
szczyptę
słodkiej i ostrej papryki w proszku
majeranku
Kroję drobno, lub ścieram na tarce o dużych oczkach
1-2 cebule
2 marchewki
1 pietruszkę
1/2 selera
i dorzucam do mięsa
Wbijam
1 całe jajko
i pokruszoną
bułkę (może być czerstwa)
namoczoną w mleku i wyciśnietą z nadmiaru płynu. Bułeczki nie odsączam zbyt mocno, trochę mleka w pieczeni nie zaszkodzi. Wyrabiam wszystko ręką na gładką masę, na tyle długo, że mięso nie klei mi się do rąk. Z mięsa formuję średniej grubości "wałeczek" i oklepuję je pieszczotliwie dłońmi z każdej strony. Chodzi o to żeby pieczeń była "zwarta".
Układam w naczyniu żaroodpornym, smaruję z wierzchu olejem i wkładam na 45 minut do piekarnika nagrzanego do 180 stopni . Po tym czasie włączam termoobieg i piekę jeszcze ok. 15 min, aby "skórka" na pieczeni trochę zbrązowiała. Pieczeń wyjmuję z piekarnika, pozwalam jej chwilę odpocząć i kroję w grube plastry.
Na zimno jest świetna do kanapek!







