(Jakoś nie przepadam za pieczeniem ciast... chociaż lubię słodkości. Na tym blogu nie ma zakładki "Desery", ale może ja zbyt uparty byłem do tej pory??? W każdym razie, ten przepis jest warty grzechu, bo jest niezwykle prosty, a szarlotka wychodzi przepyszna. Przepis pochodzi od Andzi. Dzięki "córcia"!)
Prościej się nie da:
3 szkl. mąki, 1
kostka masła, 3/ 4 szkl. cukru, 4 żółtka, 2 łyżeczki proszku do pieczenia, aromat
waniliowy + śmietankowy.
Powyższe składniki wygniatam niedbale palcami na kruszonkę. Chodzi o to, żeby masło i jajka związały mąkę w niewielkie grudki i to wystarczy. 3/ 4 kruszonki wykładam na tortownicę, lekko ugniatam, piekę ok. 25 min. w temperaturze 180 stopni
Białka (te z 4 jajek)
ubijam na
bezę
Gdy białka są sztywne, dosypuję
cukier
(ok. pół szklanki)
Miksuję jeszcze trochę. Nie wiem jak długo... może z 5 minut?
Na upieczony spód wykładam uprażone na patelni
jabłka (4-5 kwaśnych jabłek kroję w kostkę, wrzucam na patelnię, dodaję 3-4 łyżki cukru, 1/2 łyżeczki cynamonu i prażę do miękkości, sok, który puszczą jabłka musi odparować)
Na jabłka wykładam bezę. Na wierzch kruszę w palcach resztę ciasta.
Piękę 15-20 min. w tej samej temperaturze.
I to już? JUŻ!
