Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Majeranek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Majeranek. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 stycznia 2018

Gulasz z karkówki

(Obiad ma być pożywny, syty i nie może być dietetyczny! Od  czasu do czasu można sobie pozwolić na zjedzenie czegoś kalorycznego! Moim daniem obiadowym, które koi nerwy i przyjemnie wypełnia brzuszek jest gulasz.... Obowiązkowo z kluseczkami śląskimi lub kopytkami i surówką z kapusty pekińskiej z marchewką i jabłkiem)


W mojej wersji gulaszu, używam tylko 2 składników i kilku przypraw:


karkówki wiepszowej (mięso jest "poprzerastane" tłuszczykiem, dzięki czemu po długim duszeniu będzie mieciutkie i będzie rozpływać się w ustach).


Kroję dość niedbale


2 średnie cebule


i przesmażam na patelni, na maśle. Cebulę posypuję 


słodką papryką w proszku 


i duszę do miękkości.


Podczas duszenia cebula się rozpadnie, więc nie ma sensu starannie jej kroić. Podsmażoną cebulę przekładam do dużego garnka.


Karkówkę (1 kg?) 


kroję w kostkę ( nie za dużą i nie za małą), oprószam mąką pszenną i smażę partiami na patelni. Przekładam do garnka z cebulą.


Do garnka wlewam gorącą wodę, tak aby przykryła mięso. Dorzucam


2-3 listki laurowe, kilka ziaren ziela angielskiego, kilka ziaren pieprzu


Gulasz duszę na najmniejszym ogniu przez co najmniej 1 godzinę. Od czasu do czasu mieszam.


Po tym czasie doprawiam:

solą, pieprzem, słodką i ostrą papryką w proszku

Z ziół używam jedynie odrobinę


suszonego majeranku


Dodaję również

2 łyżki koncentratu pomidorowego

2-3 łyżki octu balsamicznego (nie jest to konieczne)

Opcjonalnie, jeśli mam pod ręką, dodaję 1-2 łyżki węgierskiej pasty pomidorowej.

Całość duszę jeszcze ok. 30 minut, ale w tym czasie sprawdzam, czy mięso jest miekkie.

Gulaszu nie zagęszczam mąką. Nie używam też śmietany. Dzięki oprószeniu mięsa mąką przed smażeniem, sos gęstnieje w trakcie długiego duszenia.








wtorek, 22 września 2015

Smalczyk wegański

(Z ukłonami w stronę jego wiernych fanów i entuzjastów tego zaskakującego w smaku smarowidła do pieczywa.)



Zalewam wodą na kilka godzin
1 szkl. łuskanych pestek słonecznika


(Słonecznik można zalać wodą  wieczorem i zostawić na całą noc. Następnego dnia dobrze odsączyć z wody)

Kroję w bardzo drobną kostkę:  

2 średnie cebule

i przesmażam na oleju.

Odsączone pestki słonecznika  miksuję w dobrym blenderze. Najpierw na sucho. I tu przyda się cierpliwość, gdyż mimo, że ziarna są miękkie, bo namoczone w wodzie, to trzeba je zmiksować kilka razy, zebrać ze ścianek blendera pestki i jeszcze raz zmiksować. U mnie działa miksowanie "pulsacyjne", a nie ciągłe.

W trakcie miksowania słonecznika dodaję 

olej  (wybór pozostawiam Wam) 

Nie podam ilości oleju. Dodaję go stopniowo do miksowanych pestek, aż uzyskam konsystencję pasty. Jednak nie końca zmiksowane pestki słonecznika to nic złego! Będą udawały "skwareczki" . Mieszam ręcznie masę słonecznikową z ostudzoną cebulą na gładką masę, doprawiam

solą i pieprzem
suszonym majerankiem (sporo) 

Przechowuję w lodówce... jeśli przetrwa do następnego dnia.

Ot i smalczyk wegański! :)