Sałatka ziemniaczana
(Czasem trzeba wyluzować i pozwolić sobie na coś pożywnego, pokrzepiającego i nastawiającego optymistycznie do życia. Takim daniem jest dla mnie sałatka ziemniaczana. Kartofle, cebula, ogórki i majonez, prawdziwy, żaden "light"! Ma być przaśnie i pysznie! W wersji "mega", z podsmażonym boczkiem.)
Proporcje składników zależą od liczby "głodomorów", którzy rzucą się na sałatkę ziemniaczaną jak dzikie zwierzęta! Zazwyczaj przygotowuję
1-1,5 kg ziemniaków sałatkowych, które obieram ze skórki i gotuję "prawie" do miękkości, w dobrze osolonej wodzie z dodatkiem
2 ząbków czosnku (całych) i kilku
listków laurowych
Prawie do miękkości oznacza, że widelec wbity w kartofla, wchodzi z lekkim oporem. Ziemniaków nie wolno rozgotować!
Ziemniaki odcedzam z wody i wykładam na duży talerz do ostygnięcia. W tym czasie kroję w drobną kostkę:
cebulę
ogórki kiszone
Trudno jednoznacznie określić, ile użyć cebuli i ogórków. Bazą sałatki ziemniaczanej są ziemniaki. Cebula i ogórki mają być wyczuwalne, ale nie mogą dominować w tym daniu. Proponuję zacząć od 2-3 cebul, 6-7 ogórków i sprawdzić smak. Ewentualnie dokroić.
Ostudzone ziemniaki, kroję w niezbyt dużą "kostkę", ale niedbale i bez przejmowania się kształtem tej kostki. Ma być rystykalnie, przaśnie i domowo.
Wszystkie składniki mieszam, doprawiam
solą
pieprzem
Dodaję
3-4 łyżki majonezu
i wszystko mieszam.
Moim zdaniem sałatka nie powinna "pływać" w majonezie. Lepiej użyć mniej majonezu na początek i ewentualnie dodać jeszcze łyżkę lub dwie, jeśli sałatka wydaje się zbyt "sucha".
W wersji "mega" podsmażam na patelni
boczek, pokrojony w drobną kostkę lub wąskie paski.
Dodaję do sałatki i czekam na błogi wyraz na twarzach "głodomorów".

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz